M. Koba - Tokarz, Stec, Lewicki, Piechota - Łuc, Kawecki (87' Olech), Przytuła, Kilon (70' Szelast), Krakowski (26' Niedziela) - Zajączkowski
1:0 Demski 85'
W przedostatnim ligowym spotkaniu, a ostatnim pojedynku derbowym w tym sezonie, zmierzyły się ze sobą dwie sąsiadujące ze sobą miejscowości - Orły i Zadąbrowie. O ile te dwie drużyny sąsiadują ze sobą na mapie nie można tego samego powiedzieć o ich pozycjach w tabeli, gdyż jedna z nich znajduje się na jednym krańcu tabeli zaś druga całkowicie po drugiej stronie. Wesoła zajmująca 3-cie od końca miejsce w naszej lidze, podchodziła do tego meczu z tzw. „nożem na gardle” ponieważ ewentualna strata punktów przekreśliłaby matematyczne szanse na utrzymanie się tej drużyny. Z kolei GKS podchodził do tego spotkania ze znakomitą serią 12 spotkań bez porażki.
Od początku nakreślała się przewaga drużyny z Orłów, która nie pozwalała nawet na chwilę zbliżyć się pod bramkę wyjątkowo strzeżoną w ten dzień przez M. Kobe. Gracze z Orłów większość ataków przeprowadzili skrzydłami, za sprawą Przytuły i Krakowskiego którzy bez problemowo ogrywali defensorów Wesołej, jednak w decydujących momentach brakowało „precyzji”. W 18 minucie groźnie zrobiło się pod bramką Wesołej, kiedy to strzał Zajączkowskiego odbił się od słupka ale niestety żaden z naszych zawodników nie zdołał dobić tego uderzenia. Chwilę później nasz napastnik wyszedł na sytuację sam na sam, ale jego uderzenie trafiło wprost w bramkarza gospodarzy. W 40 minucie piłka po raz pierwszy w tym spotkaniu zatrzepotała w siatce. Po podaniu Kaweckiego, ponownie nasz napastnik stanął oko w oko w Przybyszkiem, ale tym razem zdołał umieścić piłkę w bramce, jednak arbiter boczny tego spotkania dopatrzył się pozycji spalonej w konsekwencji czego trafienie nie zostało uznane. Ciężko powiedzieć czy rzeczywiście w tej sytuacji był spalony, ale warto dodać że sędziowie w tym spotkaniu sędziowali bardziej po gospodarsku i niejednokrotnie sytuacje sporne rozstrzygali na korzyść Wesołęj, bądź kilkukrotnie w sytuacji kiedy któryś z naszych zawodników wychodził na czystą pozycję, odgwizdywany był spalony. Wydawałoby się, że bramka dla naszej drużyny jest kwestią minut, ale do przerwy żadna z drużyn nie wypracowała sobie przewagi bramkowej.
W drugiej połowie gracze z Zadąbrowia zaczęli grać nieco lepiej i na boisku nie było już tak bardzo widocznej przewagi GKS-u. Przez większą część tej połowy akcje miały miejsce w środkowej strefie boiska, gdzie jak na derbowe spotkanie przystało, odbywało się mnóstwo walki z obu stron. Jeśli chodzi o sytuacje bramkowe to najbliżej objęcia prowadzenia była Wesoła. W 70 minucie uderzenie z rzutu wolnego z około 16m Demskiego przeleciało minimalnie obok bramki. Chwilę później to nasza drużyna miała chyba najlepszą sytuację na zdobycie pierwszej bramki w tym spotkaniu. Po wybiciu piłki przez naszego bramkarza, Zajączkowski ponownie znalazł się w sytuacji sam na sam z Przybyszkiem. Tym razem nasz napastnik zachował się fatalnie i zamiast podać piłkę do wbiegającego do pustej bramki Szelasta, zdecydował się na uderzenie które przeleciało daleko nad bramką. Jak to się mówi „niewykorzystane sytuacje się mszczą” – i tak niestety było w tym meczu. Po niewykorzystanej sytuacji Zajączkowskiego i serii błędów naszej drużyny to zawodnicy gospodarzy cieszyli się z prowadzenia w tym spotkaniu. W 85 minucie po stracie Zajączkowskiego na 30 metrze, Szeremeta popędził z piłką w stronę bramki. Łuc zdołał mu ją jeszcze wyłuskać po czym sam zamiast podać do lepiej ustawionych kolegów z drużyny, wdał się w niepotrzebny drybling z Demskim. Napastnik Wesołej po odebraniu piłki bez namysłu huknął na bramkę, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki po czym wpadła do siatki nie dając kompletnie żadnych szans na interwencję Kobie. Po straconej bramce goście ruszyli jeszcze do ataków, jednak nie udało się zdobyć wyrównującej bramki.
Po festiwalu nieskuteczności przegrywamy derbowy pojedynek, przerywając tym samym serię 12-stu meczów bez porażki. Należy przyznać, że nasza drużyna spisała się słabo, grając poniżej ostatnio prezentowanego poziomu. Być może było to spowodowane zlekceważeniem rywala, ze względu na jego pozycję w tabeli bądź braku w pierwszym składzie takich zawodników jak Olech, Szanter czy Piejko. Gospodarze przez cały mecz grali ambitnie i w końcu piłkarskie szczęście uśmiechnęło się do nich (oddali jeden celny strzał na bramkę, strzelając jednego gola), czego nie można powiedzieć o nas. Jak widać spotkania derbowe rządzą się własnymi prawami i pozycja w tabeli nie ma tutaj zbyt wielkiego znaczenia. Miejmy nadzieję, że za tydzień w ostatnim meczu w tym sezonie, uda nam się zakończyć zwycięstwem dobry sezon, które pozwoliłoby nam na uplasowanie się na ostatnim stopniu podium!
Za umieszczone w newsie zdjęcie chciałbym serdecznie podziękować adminowi strony Wesołej Zadąbrowie.